środa, 14 czerwca 2017

Tsume i ukiyo-e

Konserwacja zachowawcza jest wyzwaniem. Trzeba umieć powstrzymać się przed zbędną naprawą. Nie jest to łatwe, choć wydawać by się mogło, że nic prostrzego ot poleniuchować trochę. Jednak zachowawczość w konserwacji nie polega na powstrzymaniu się od pracy ale na powsztrzymaniu się od pracy niepotrzebnej, niewłaściwej, przynoszącej mniej pożytku więcej dysonansu.

Konserwacji zachowawczej podlegały dwa wiekowe zeszyty ukiyo-e. Ponieważ same drzeworyty były w stanie bardzo dobrym, nie było potrzeby im przeszkadzać. Okładki zeszytów miały różnego rodzaju zniszczenia, ale swoją funkcję pełniły znakomicie a całość wyglądała prawdziwie. Jedynie szycie obu zeszytów trzeba było odnowić, uzupełnić brakującą kartę wyklejkową. I zabezpieczyć całość etui w stylu japońskim.


Do etui użyte zostały tektury Superior Millboard z Conservation by Design, japoński jedwab dostarczony przez zleceniodawcę oraz europejski papier żeberkowy.


Ale najważniejsze były kościane zapinki. Nie sposób wykonać japońskie pudełeczko bez tsume 爪 - w tłumaczeniu na polski pazurek, szponek. Tsume trzeba było dorobić. Na szczęście był wzór.


Razem z zeszytami konserwacji poddana została japońska książka wachlarzowa z drzeworytami dostarczona wraz z japońskim etui - stąd wzorcowe tsume. W książce zmienione zostały okładki, te historyczne nie były oryginalne, za to poziom ich pH odbiegał od ideału. Zastapiły je wspomniane wcześniej tektury posiadające dużą rezerwę alkaliczną oraz oryginalny japoński jedwabny materiał pochodzący z pasa obi. 



Całość zabezpieczona została etui - oryginalny japoński jedwab i oryginalne japońskie tsume. Można się sprzeczać o japońskość górnej i dolnej klapki. Japońskie etui to właściwie tekturki okalające zawartość, odsłaniające górę i dół. Klapki zostały wykonane ze względów czysto konserwatorskich - pudełko musi zabezpieczać zawartość przed wilgocią, kurzem oraz niechcianymi gośćmi.


sobota, 25 lutego 2017

Podróż do Edo - katalog i etui

W Muzeum Narodowym w Warszawie zorganizowano wystawę 300 drzeworytów ukiyo-e, największych japońskich mistrzów, z kolekcji Jerzego Leskowicza. Na wernisaż przygotowaliśmy 100 sztuk ręcznie szytych i oprawianych katalogów, kolekcjonerskich, numerowanych oraz dedykowane im etui. Prace rozpoczęliśmy od etui. Wykonane z tektur sboard 2,5, oprawione w półtno Cialux. Zadruk naniesiony techniką sitodruku.





Katalog szyty i oprawiany ręcznie. Ze względu na jego wielkość (30/24 cm) oraz ciężar papieru Munken Lynx 120 g, użyte zostały szare, bardzo mocne, poliestrowe nici Guttermana. Oprawa w płótno Cialux również została zadrukowana sitodrukiem. Pomiędzy niektórymi kartami umieszczony został ręcznie czerpany japoński papier Kozoline. Wyklejka z papieru Curious Matter papierni Arjowiggins. To był dobry wybór. Papier silnie zaklejony powierzchniowo nie rozciągał się. W efekcie wyklejki idealnie położyły się na tekturze. Całości dopełniają płócienne kapitałki i czerwona tasiemka znakująca strony.





Katalog w ostatecznym kształcie, z obwolutą, umieszczony na etui. Projekt graficzny całości wydawnictwa (wersji limitowanej i standardowej) Maciej Małecki, druk Argraf. Założenia oprawy, projekt etui Introligatornia Rozmus.


sobota, 17 grudnia 2016

Etui do książki

Niby nic takiego, opakowanie. Może być, może go nie być. Ale gdy mówimy o dziełach sztuki, czy obiekatch ważnych i wrażliwych, opakowanie ma znaczenie. Rękopis arabski, który był przedmiotem mojej pracy ComingOut2015, wymagał specjalnej oprawy. 

                            

Etui nie tylko miało chronić książkę. Miało również umożliwić łatwe jej wyjmowanie, prezentację bez konieczności trzymania w ręku oraz przechowywanie elementów oprawy, które musiały zostać od niej oddzielone. Przygotowałam pudełko z podwójnym dnem, rodem z powieści szpiegowskich. Trzeba było znaleźć sposób na bezpieczne wyjmowanie książki. Dobrze sprawdziły się sześcienne w przekroju ścianki na krótszych bokach pierwszego podłoża oraz języki płócienne umożliwiające wyjęcie całości i stabilizujące książkę po bokach.

                           

Po wyjęciu pierwszej warstwy odsłania się drugie dno, z klapką na papierowym zawiasie, pod którą umieszczone zostały wszystkie oryginalne części oprawy. Całość wykonana z zielonego płótna Kanafas i delikatnego papieru Palatina włoskiej papierni Fabriano.

                           

piątek, 9 grudnia 2016

Najpierw mydło, potem lektura!

Dlaczego o higienie przy książkach? Bezpośrednim powodem jest wydana w 1954, przez czechosłowackie wydawnictwo Artia, książka o jednym z największych lekkoatletów świata, Emilu Zatopku. Wycofana z biblioteki w Ostrowi Mazowieckiej trafiła przypadkiem w ręce absolutnego fana talentu Zatopka. I właściwie na tym można by zakończyć, gdyby nie fakt, że książka była po wielokroć czytana przez innych fanów biegania. Nestety wielu z nich miało bardzo brudne ręce.




Ślina w połączeniu z brudem i papierem z dużą ilością wypełniaczy daje warstwę nie do usunięcia. Oczywiście zmiany powierzchniowe można zetrzeć, ale co z brudem, który wniknął pomiędzy włókna, a nawet do ich struktury? Nie pomogą wielokrotne kąpiele. Brud zostaje. Stąd apel w tytule.

Zatopkowa opowieść została oczyszczona, ponownie uszyta, oprawiona w oryginalne płótno dla wzmocnienia zdublowane na papier japoński. Mimo wielokrotnych kąpieli brudu nie można było usunąć z kart całkowicie. Najbardziej widoczny był na ich ścięciach. Dlatego zostały odświeżone na gilotynie. Teraz wygladają jak nowe.






piątek, 18 listopada 2016

Notatnik - International Charity Bazaar

Notatnik z papieru Conqueror, oprawiony w koźlęcą skórę Harmatan fine no 11, zamówiony został pecjalnie na International Charity Bazaar, organizowany przez SHOM, zrzeszenie małżonek Ambasadorów.


Conqueror - papier żeberkowy, dobrze zaklejony, został bazą dla tego specjalnego notatnika. Elegancki, tradycyjny, naturalnie biały. W gramaturze 100 jest dość gruby jak na współczesne notatnikowe standardy. Dzięki temu, dobrze się po nim pisze, a zapiski nie przebijają na drugą stronę.


Papier pocięty na karty, uformowany w składki wylądował na szywnicy. I nic tu nowego, 3 zwięzy, lniana nić numer 30, 14 składek, w sumie 112 stron.




Notatnik otrzymał dwukolorowe, ręcznie szyte kapitałki na sznurku konopnym nićmi lnianymi. 


Do oprawy wykorzystana została jedna ze skór dostępnych w pracowni. Koźlęca skóra Hartaman Fine, w kolorze navy blue, prosto od Hartaman Oakridge. Piękna, anilinowo garbowana, barwiona barwnikami naturalnymi, zwarta i w miarę sztywna. W efekcie daje elegancką powierzchnię z delikatnym rysunkiem.


Do ochrony notatnika wyonane zostało etui oprawione w płótno Cialux.









wtorek, 25 października 2016

Repliki XIX oprawy

Bardzo lubię takie zlecenia. Nietypowe, szybkie, w których drzemie ludzka pasja. Trzeba było oprawić w półskórek pięć niewielkich książeczek. Zaprojektowane i wykonane zostały z myślą, aby jak najwierniej oddać charakter XIX opraw - nakładowych, czasem niedbałych, przetartych i zażółconych, pociemniałych ze starości. Otrzymałam wydruk wnętrza, wydrukowane wyklejki oraz papier na oprawę. Moje zadanie polegało na wykonaniu opraw. 

Początek zawsze ten sam czyli poskładkowanie kart, wyznaczenie miejsc przebiegu zwięzów, szycie. Lubię ten proces. Mimo, że żmudny i trzeba pilnować nici, bo nawet nawoskowana potrafi się zwijać w supełki, to bez niego nie powstanie żaden blok ksiązki. A bez bloku, wiadomo, nie ma oprawy. 



Tu trzy egzemplarze już uszyte. Kolejne dwa będą uszyte za kilka chwil, po ponownym zamontowaniu sznurków zwięzowych na szywadle.


Po uszyciu i przycięciu do formatu trzeba było opracować grzbiet. A że książeczka niewielka, pięcioskładkowa, wykonanie oporkowania było prawdziwym wyzwaniem. Wszystkie prasy, jakie mam do dyspozycji, zostały użyte - czas gonił, nie można było czekać.


Tak wygladają książki z osadzonymi okładkami. Tektura Superior Millboard 1,5. Mimo, że cieniutka, zachowuje się bardzo stabilnie i nie wypacza się. 


Zleceniodawca wybrał jedną ze skór dostępnych w pracowni. To skóra cielęca, postarzana czyli przecierana, z czeskiej garbarni. Bardzo delikatna, łatwo zaciągała się na grzbiet i formowała wokół zwięzów. Zanim jednak skóra została zaciągnięta, trzeba było ją podciąć, by uformowane zakończenia nad kapitałkami były subtelniejsze oraz aby nie był widoczny kraniec skóry pod papierem na oprawie.


I już, jeszcze tylko chwila w prasie na opracowanie zwięzów i sezonowanie pod dociskiem.




Poniżej efekt końcowy. Książeczki wyglądają naprawdę świetnie. To zasługa projektantów. Mój skromny udział w tym projekcie to zebranie wszystkich elementów w całość.


czwartek, 13 października 2016

Pudełeczko - nic wielkiego

Niby nic, pudełeczko na prace artystyczne. Ale gdy pomonożyć je przez dziesiąt, które trzeba będzie przygotować, sprawa robi się poważna. Cały projekt przygotowany został zdalnie, wytyczne przez telefon, zdjęcia prototypu wysłane mailem, akceptacja zwrotna też. Tak wyglądało jeszcze wczoraj wieczorem, tzn. wcale nie wyglądało. Wyglądały jedynie dociski.


A dziś, pudło jak malowane. Całkowicie ręcznie wykonane z tektury introligatorskiej 0,2, zaciągniete szarym, włoskim płótnem introligatorskim Cialux.